Platforma z duszkiem w logo zdecydowanie wraca do łask. Warto rozważyć kampanię marketingową na tym kanale promocyjnym mimo specyficznej grupy targetowej. Snapchat to przede wszystkim miejsce skupiające millenialsów oraz generację Z. Jeśli marka celuje właśnie w te grupy docelowe – snapchat może podkręcić zasięgi jej odbioru.
Jak działa Snapchat?
Snapchat mając dosyć silnych konkurentów, musiał znaleźć ‘luki’, które dadzą mu nad nimi przewagę. Przede wszystkim jedną z większych zalet Snapa jest call to action. Dzięki strategicznej kampanii, marka ma możliwość wywołania konkretnej reakcji użytkowników. Może niejako ich zmusić do wykonania konkretnego ruchu na stronie, co w przypadku sklepu internetowego staje się furtką do zakupu. W przypadku tej platformy, firma dociera do dookreślonej grupy docelowej. Snapchat Audience Insight pozwala jej wykreować bardzo precyzyjny profil odbiorcy. Reklamę na tej platformie można ustawić uwzględniając nie tylko standardowe informacje o użytkowniku jak lokalizacja, demografia czy zainteresowania. Snapchat Audience Match łączy dane z listy klientów marki uwzględniając ich e-maile lub nry telefonów. Natomiast Lookalike Audience daje możliwość dotarcia do nowych odbiorców na podstawie podobieństw do aktualnych.
Snapchat w marketingu
Snapchat wbrew powszechnej opinii może być cennym bodźcem sprzedażowym. Kilkusekundowe reklamy i dopasowane do nich załączniki, stały się efektywnym bodźcem kampanii. Niebanalne koncepty kampanii są dużo prostsze w przygotowaniu dzięki collection adsom, filtrom, soczewkom i innym dostępnym funkcjom platformy.
Snapchat może okazać się skuteczną formą promocji zwłaszcza w przypadku marek kierujących komunikację do młodszej grupy odbiorców. W połączeniu z Facebookiem czy Instagramem, jest bezwzględnym dopełnieniem konceptu kampanii. Planując strategię warto mieć na uwadze działanie na wszystkich trzech kanałach jednocześnie, bo takiego mocnego ‘trio’ nie da się nie zauważyć w mediach.
1 Komentarz
Sławek · 25 czerwca 2020 o 11:08
Używam Snapchata od dłuższego czasu, ale nie widziałem, że tkwi w nim taki potencjał marketingowy. Ciekawy artykuł.